Emerycka stabilizacja
Niema, jak być emerytem, byle zdrowie było
I w kieszeniach banknotami w krąg się szeleściło,
To już człowiek jest weselszy i raźny w stąpaniu
I turbację swą przedkłada ku życia wzrastaniu.
Gorzej bywa, gdy go jakieś gniotą niedomogi
I wiatr ostry go po twarzy uderza złowrogi,
Wówczas gubi swą żywotność, włącza narzekanie
I nastaje barwy życia głuche zatracanie.
I szamocze się, i wzdycha, i szarpie więzami
I spogląda na świat piękny, zwarty za oknami,
Chciałby w pędzie tam polecieć, rozweselić oczy,
Ale z wolna się oddala tenże świat uroczy.
Człowiek w dalszej swej młodości ruchu potrzebuje,
Bo mieszkania zasklepienie jego deprymuje,
Siedzi wewnątrz osowiały, zajęcia żadnego
I już zbliża swoją postać do stanu chorego.
Zobaczyła te zgryzoty z Buska jedna Pani,
Co ośrodek ma dla wsparcia wśród miejskiej przystani,
Przygarnęła emerytów z dużą żarliwością
I każdego wzbogaciła serca życzliwością.
W tym ośrodku, gdzie jest pomoc zbawcza rozwinięta,
Spora grupa emerytów bywa przygarnięta
I każdemu propozycje wskazano ruchową,
Co czynnością wśród rozwoju ma być podstawową.
Cóż ta Pani Dyrektorka tu nie wymyśliła?
Jednych pośród komputera twardo posadziła
I kazała układankę czynić paluszkami,
By litery się całymi kładły wyrazami.
Drudzy znowu w wikliniarstwie mocy swych próbują
I koszyki na zakupy domowe szykują,
Praca ta jest delikatna, w precyzyjnej skali,
Gdzie osoba wśród ochoty talent doskonali.
Inną sztuką pożyteczną bywa haftowanie,
A te dzieła ozdabiają przytulne mieszkanie,
W którym człowiek na dzień każdy żarliwie gustuje
I spokoju w duchowości ciała oczekuje.
Była grupa, co wędrowne obierała szlaki,
W tychże stronach, gdzie historia swe znaczyła znaki,
Gdzie w obronie ziem ojczystych bywały zmagania,
Dla honoru i wolności kraju zachowania.
Byli pieśni miłośnicy, co pośród twórczości,
Zagłębiali swoje myśli w bogatej przeszłości,
Gdzie melodia swe tęskliwe wydawała tony,
Którą tworzył ten, co pracą ciężką był gnębiony.
Ale były także pieśni w żołnierskim spowiciu
I o dzielnych partyzantach siedzących w ukryciu,
Którym wzniosła pieśń bojowa ducha kształtowała,
Kiedy wroga się zbliżała pożogi nawała.
Znowu Pani Dyrektorka trasę w krąg obiera,
Gdzie w teatrze wśród Tarnowa jest utwór Moliera,
Sztuka „Skąpiec”, jakże dobra i na czasie grana,
Bo do strony urzędniczej jest dopasowana.
Liczna grupa na ćwiczenia fizyczne podąża
I tam postać swego ciała w zginaniu pogrąża,
Pragnie, aby ono było gibkie w każdym ruchu
I nie miało obciążenia na układnym brzuchu.
W szczególności tamże panie doskonalą ciało,
Aby jeszcze dość ponętnie się prezentowało,
Bo to przecież każda młodość wdzięczy walorami
I spogląda powłóczyście za panów względami.
A niektóre się osoby na tańce wybrały,
Aby ruchy swoich kończyn z taktem nuty zgrały,
Aby płynność królowała na rozległej sali,
Gdzie się postać człowieczeństwa w sobie doskonali.
Ale także jest dostępny basen kąpielowy,
Gdzie się zbiera już element prawie doborowy,
Co technika z form pływania jest mu dobrze znana
I w ruchliwych operacjach bywa uwzględniana.
Te osoby, co wybrały format do działania,
Oddaliły w krąg od siebie widmo chorowania,
Jako jeszcze młode rydze na zdrowiu się czują
I kontaktu na spokojność życia upatrują.
Nawet lekarz zauważył zjawiska ciekawe,
Że osoby te z młodości złapały postawę,
Już nie chodzą do kolejki, głowy nie zginają,
Tylko czasem na ulicy jego pozdrawiają.
A to wszystko jest zasługą naszej Gospodyni,
Która tyle pozytywów w tejże grupie czyni.
Chwała Tobie Droga Pani za takie staranie,
Gdzie zbiorowość, pełna w zdrowiu zyskała wzrastanie.
Jo wybrołem sie na sioła dokoła złozone,
Gdzie w wioskowej było mowie słowo potwierdzone
I sukołem ludowości i gwary skarbnicy,
Co jus słabo sie odzywo wśród chłopskiej dzielnicy.
Jo drewniano koło chaty wybrałem ławecke,
A kobita mi wyniosła chlebusia kromecke
I pytała, cy straśliwie zostałem zmęcony,
Bo mnie moze przenocuwać na snopecku słomy.
Dobro była to kobita, mlika wydoiła
I mnie mocno zmęconego w izbie nakarmiła,
Była bardzo zadziwiono, ze opieke momy
I co tydzień sie gromadnie w cieple spotykomy.
Una była uciesono, ze w takim zespole,
Kozdy może w spokojności swo wygodać dole,
Chciała, zeby zaprosynie tys dlo ni zgotować,
Bo i una w tych zebraniach chciałaby gustować.
Niesiemy Wom Boze pozdrowinie.
Donarski Czesław